Pierwsze podejrzenie, to fakt całej ekipy rządowej w jednym miejscu. Zwykłe przeoczenie czy zrządzenie losu?
Inny problem - chyba najważniejszy -w jednym z artykułów mamy takie teksty:
AGENCJE: TRZY OSOBY PRZEŻYŁY. MSZ NIE POTWIERDZA
Już pachnie nieprzyjemnie. Być może nie powinny przeżyć, aby nie mówić nieczego, co mogłoby ujawnić rzeczywiste przyczyny tego, co się rzeczywiście stało.Dlaczego piszę - 'rzeczywiście'?
Samolot rozbił się w gęstej mgle
Do katastrofy prezydenckiego samolotu TU-154 doszło dwa kilometry do Smoleńska, przed lotniskiem wojskowym w miejscowości Pieczersk. Według rosyjskiej prokuratury, maszyna rozbiła się przy podchodzeniu do lądowania na lotnisko w Smoleńsku w warunkach gęstej mgły.Pracuję obecnie jako taksówkarz i moim miejscem pracy jest... lotnisko w Perth, Zachodnia Australia. Hmm... niezły awans - z technika komputerowego na taksówkarza. Jeżdżę nocami a w dzień pracuję nad swoja witryną i blogiem! Mam wielu ciekawych i waznych pasażerów w samochodzie i wielu z nich lubi mówić i wyjawiać wiele tajemnic! Ale to tak na marginesie...
Telewizja Wiesti-24 podaje, że polski samolot runął w czasie czwartego podejścia do lądowania na lotnisku Siewiernyj koło Smoleńska. Według stacji, wcześniej pilotowi proponowano lądowanie na lotniskach zastępczych - w Mińsku lub Moskwie.
Ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych Rosji poinformowało, że samolot rozbił się w odległości 300-400 metrów od pasa startowego lotniska.
Pracujac na lotnisku przez ostatnie 4 lata, podczas upałów ponad 45 stopni, podczas wielkich burz wraz z ostatnim niezwykłym gradobiciem byłem wielokrotnym świadkiem odwołanych lotów, opóźnionych także z powodów niebezpiecznych warunków atmosferycznych.
Widziałem ladowania samolotów podczas mgły, burz i innych problemów. W Australii nie było jeszcze nigdy poważnego wypadku komercjalnego samolotu .
Miałem okazję wielokrotnie rozmawiać z pilotami, których wiozłem do hoteli czy innych miejsc.
Nowoczesny samolot startuje, leci i laduje całkowicie automatycznie według zaprogramowanej trasy a piloci są potrzebni z dwóch powodów.
1. Aby pasażerowie czuli sie bezpieczniej.
2. Do nadzoru sprzetu pokładowego.
Podczas ladowana działają automatyczne stabilizatory, które regulują pracę silników w celu stabilnego i bezpiecznego lądowania. Lotnisko w Perth jest znane jako lotnisko niebezpieczne ze względu na boczne wiatry, które znacznie utrudniają lądowanie. Na pomoc przychodzi właśnie taki układ korygujący automatycznie pozycję samolotu. Wiem o tym z ust jednego pilota, któremu opowiedziałem historię jednej śmiertelnie przerażonej pasażerki, która siedziawszy blisko jednego z silników krzyknęła w samolocie ze strachu, kiedy samolot niebezpiecznie się zakołysał podchodząc do ladowania, dotknął przechylony jednym kołem pasa startowego a silnik według mojej pasażerki był zaledwie 5 cm od powierzchni pasa.
Pilot któremu to opowiadałem uśmiechnął się tylko i powiedział że ta pani lekko przesadziła a system automatycznego lądowania jest w stanie zrobić natychmiastowe korekty podczas takich własnie sytuacji. Ten system ratuje wiele samolotów, które borykają się z ostrymi podmuchami bocznych wiatrów. Owe ostre porywy są najbardziej niebezpiecznymi momentami podczas lądowania samolotów.
Przykład takie systemu w akcji. Najprawdopodobniej, wbrew komentarzowi mediów pilot zaniechał w tych warunkach dalszych prób polegania na bezdusznej technologi, nie czekał na cud tylko wyłączywszy atomatycznego pilota poderwał samolot do góry.
Oficjalna wersja mów i 4 próbach lądowania.
Czy można sobie wyobrazić czwarte podejście do wysoce niebezpiecznego lądowania!? Błąd popełniło kilkanaście osób. Piloci polskiego samolotu wraz z ludźmi na pokładzie, którzy na pewno mieli wystarczającą ilość czasu na przedyskutowanie problemu lądowania, oraz panowie w wieży lotniska, którzy podjęli decyzję aby zezwolić polskim pilotom na lądowanie w takich warunkach.
Cała historia 4 prób jest co najmniej poważnym podejrzeniem.
Dwie próby - uwierzę, ale cztery!? Przykro mi, ale można uwierzyć w pomyłkę jednego człowieka
Niezwykle trudno jest uwierzyć w pomyłkę co najmniej 20 ludzi, znajacych doskonale procedury bezpieczeństwa w powietrzu oraz na lotnisku.
Inna rzecz, to wysoce precyzyjne urządzenia nawigacyjne - GPS.
Są one dokładne do 1 cm! Rolnicy używają takich precyzyjnych urządzeń do siania czy innych prac na roli, które są kontrolowane przez GPS i dzięki nim rolnicy australijscy mogą pracować w nocy, kiedy jest znacznie chłodniej. Gęste chmury mogą być przeszkodą dla systemu GPS i w takim przypadku, jezeli mgła była aż taka gęsta, należało odlecieć na inne lotnisko, lub przeczekać w powietrzu na zmiane warunków.
Katastrofa polskiego samolotu, przynajmniej w chwili obecnej nie wygląda na... zwykły wypadek.
Mgła jednak nie powinna być żadnym problemem - system lądowania nadal działałby bez żadnych problemów. Posiadam niezły GPS w samochodzie i już taki GPS, dokładny do 3 metrów wystarczyłby do bezpiecznego ladowania w jakiekolwiek mgle. Podczas mgieł nie ma wiatrów, a więc takiego niebezpieczeństwa z pewnością nie było.
Jeśeli rzeczywiście warunki były aż tak niebezpieczne -czwarte z rzędu podejście do lądowania samolotu z najważniejszymi osobistosciami polskiego rządu byłoby szczytem niepotrzebnego ryzyka.
Nie sądzę, że piloci takiego samolotu byli pilotami niedoświadczonymi i świadomie ryzykowali swoje życie i oraz życie tak ważnych pasażerów. Z reguły lata dwóch pilotów.
Według władz Smoleńska, na razie nie odnaleziono "czarnych skrzynek" prezydenckiego Tupolewa. - Na miejscu katastrofy pracują śledczy. Trwa ustalanie liczby zabitych i poszkodowanych - powiedział przedstawiciel prokuratury.To byłby drugi przypadek w dziejach świata, że zaginęły "czarne skrzynki". Pierwszy raz zdarzyło się to podczas pamietnych wydarzeń 911.
Mogę wysnuć poważne podejrzenie. Że jeżeli skrzynki się nie odnajdą, lub okaże się, że są zniszczone i nie można ich odczytać - na powaznie wietrzę spisek!
- Samolot rozbił się. Najprawdopodobniej zahaczył o drzewo. Zapalił a następnie został ugaszony – informuje rzecznik MSZ. W tej chwili ratownicy próbują wejść do maszyny, która leży około 1,5 kilometra od lotniska i wydobyć ofiary. Według rosyjskich informacji nie przeżył nikt.Źródło - http://www.tvn24.pl/-1,1651562,0,1,samolot-runal-nikt-nie-przezyl,wiadomosc.html
Drzewa na lub przy pasie startowym? Nawet w pobliżu nie pozostawia się drzew z powodu bezpieczeństwa.
Jeżeli to nie był wypadek!?
Dotychczasowe stosunki Polski i Rosji nie były najlepsze. Powodem zimnych stosunków była sprawa Katynia. Własnie z tego powodu Prezydent Kaczyński udał sie do Rosji, aby uczcić śmierć pomordowanych Polaków - 22000 polskich inteligentów.
Ciekawy artykuł z przed kilku dni.
Tragedia w Katyniu (tłumaczenie Google)
Z tego wynika, że polski prezydent nie był bardzo mile widziany w Rosji. Być może tzw amerykańska tarcza antyrakietowa spowodowała dodatkowy gniew Moskwy.
Czyżby historia generała Władysława Sikorskiego się powtórzyła!?
Moim zdaniem w tej sprawie jest zbyt wiele 'przypadków', i niedomówień. Na pierwszy rzut oka nie wyglada to na czysty wypadek.
Ten śmiertelny wypadek może być iskrą zapalną na skalę światową.
W jaki sposób można spowodować taki wypadek? Przy wspólczesnej technice istnieje wiele metod, z zaprogramowaniem odpowiedniej pogody (mgła) włącznie.
Można zagłuszyć urządzenia pokładowe - z ziemi lub z satelity. Można z satelity podać niewłasciwe dane. Można podać niewłaściwe dane z wieży kontrolnej na lotnisku. Taki trik można było zaobserwować w jednym z filmów z Bruce Willisem - Die Hard.
Można przeprogramować urządzenia pokładowe samolotu.
Niebyt realne, chyba że była to robota przeciwników obecnego rządu. W takim przypadku Rosjanie na pewno do tego dojdą śledztwie i w takim przypadku "czarne skrzynki" się znajdą. Mogła to być także zsynchronizowana akcja Rosjan i Polaków.
Najpierw trzeba zapytać.
Kto na śmierci polskich polityków z Kaczyńskim włącznie najbardziej skorzystał? Moze to być czysty przypadek, ale nasza historia, ta rzeczywista polega właśnie na takich.... hmmm... przypadkach.
Być może coraz bliższe stosunki Polski i Rosji zaczęly komuś wyraźnie przeszkadzać?!
Być może chodzi o kontynuację wrogości Polski w stosunku do Rpsji!?
4 comments:
Problem, że pan tu pisze o nowoczesnym układzie naprowadzania samolotu, którego lotnisko Armii Federacji Rosyjskiej w Smoleńsku nie miało. Smoleńsk to nie Perth, tylko zapyziała dziura w Rosji blisko granicy z Białorusią i lasu katyńskiego. Tego, że pilot ponawiał lądowanie 4x zamiast wybrać lotnisko awaryjne w Moskwie lub w Mińsku, też nie rozumiem. Podejrzewam, że to była brawura któregoś z dowódców wojskowych lecących z prezydentem, który to dowódca chciał zmusić pilota do lądowania mimo wszystko, aby "zagrać na nosie kacapom". Chociaż taka ułańska fantazja nie wyklucza prowokacji chociażby przez sam dobór wystarczająco upartego a użytecznego idioty wśród osób na pokładzie samolotu. Wszyscy wiedzą na jakich zasadach są nominowani żołnierze armii wchodzących w skład Paktu Północnoatlantyckiego.
Niewykluczone, że rozkazodawca był dodatkowo szantażowany, takie jest zdanie znanego alternatywnego polityka amerykańskiego p. Lyndona LaRouche:
Click on link to hear an audio tape of LaRouche on the
implications of the crash of the Polish aircraft:
http://www.larouchepac.com/lpactv?nid=14135
I juz wiemy, że nie było 4 podejść, ale 3 okrążenia lotniska i jedno podejście.
póki co wiemy jak następuje:
1) rosyjski samolot
2) serwisowany niedawno przez Rosjan
3) rosyjskie lotnisko i rosyjski las
4) rosyjskie służby prowadzą śledztwo
5) rosyjska czarna skrzynka zawiera informacje o przebiegu lotu
6) samolot rozbił się mając co najmniej dwie błędne współrzędne, będąc 60 m od osi pasa i kilkaset metrów od samego lotniska - system nie informował pilotów o tak fatalnie błędnym podejściu do pasa startowego?!
pytanie:
7) jeżeli lotnisko nie miało systemu naprowadzania samolotów to z jakich systemów naprowadzania korzystał pilot?
8) co niby mieliby zyskać Rosjanie na wybiciu całego polskiego rządu, jeżeli PiS i tak miało przegrane nadchodzące wybory prezydenckie - a teraz być może zdyskontuje katastrofę na swoją rzecz?
Post a Comment